Nietrzymanie gazów po porodzie - co robić?
Dolegliwości, o których pisałam powyżej, pojawiają się najczęściej w 1. roku po porodzie. Niestety, nowa sytuacja i ogrom obowiązków, jakie spadają na młodą mamę często sprawia, że nie ma ona czasu i siły myśleć o sobie i swoim zdrowiu. Prawda jest jednak taka, że każdą z opisywanych przeze mnie dolegliwości, najelpiej zgłosić lekarzowi. Być może, dolegliwości te wynikają jedynie z osłabienia mięśni Kegla. Wtedy konieczne będzie włączenie odpowiednich ćwiczeń.
Niestety, może okazać się, że nietrzymanie gazów po porodzie będzie wynikiem uszkodzenia mięśni zwieraczy. Wtedy konieczna może się okazać interwencja chirurgiczna. Z całą pewnością, lepiej tych objawów nie lekceważyć! Najpierw zgłoś się do lekarza rodzinnego, który powinien pokierować Cię dalej.
Tak, jak pisałam wcześniej, nietrzymanie stolca czy niekontrolowane gazy po porodzie najczęściej spowodowane są osłabieniem mięśni dna miednicy. Dlatego, tak ważne jest, żeby je trenować zarówno w okresie ciąży, jak i połogu. Jak to robić? W skrócie, polega to na tym, żeby naprzemiennie rozluźniać i napinać mięsie dna miednicy. Dokładniej pisała o tym Ola w artykule: Po co i jak ćwiczyć mięśnie Kegla? 4 korzyści dla zdrowia i .sypialni
Ja, osobiście polecam udanie się jeszcze w czasie ciąży do fizjoterapeuty uroginekologicznego. Jest to dość nowa, ale coraz bardziej popularna specjalizacja medyczna. Fizjoterapeuta podczas wizyty przeprowadzi z Tobą wywiad i sprawdzi, czy poprawnie ćwiczysz mięśnie dna miednicy. W zależności od indywidualnych predyspozycji, dobierze odpowiednie ćwiczenia. Warto się udać do fizjoterapeuty uroginekologicznego zanim zaczniesz odczuwać jakiekolwiek dolegliwości intymne. Oczywiście, tacy specjaliści zajmują się również leczeniem już nabytych dolegliwości, w tym nietrzymania moczu, stolca, rozstępem mięśnia prostego brzucha czy też bólem lub brakiem satysfakcji podczas współżycia.
Pamiętaj, że to, że urodziłaś dziecko, nie oznacza, że masz przestać dbać o siebie. Zdrowa i szczęśliwa mama to zdrowe i szczęśliwe dziecko. To jest jak z maską tlenową w samolocie. Najpierw zakładasz sobie, a potem dziecku.